Pomiń nawigację

Wyniki wyszukiwania dla

Brak wyników wyszukiwania

Aktualność

Dugnad czyli norweski czyn społeczny

Jest kilka rzeczy typowych dla Norwegii. Fiordy, słodki, karmelowy ser i dugnad. I tak jak fiordy możemy zobaczyć, a brunost polubić, tak dugnad nadal pozostaje czymś enigmatycznym, dziwnym i trudnym do przełożenia na polski jednym słowem.

O tym jak dugnad wrośnięty jest w norweskie społeczeństwo, przekonać nas może wybór tego słowa na “Słowo 2004 Roku” w plebiscycie programu Typisk norsk. Dugnad (w staronordyckim znaczy „pomoc”) to wspólna praca na rzecz potrzebujących lub dla dobra ogółu.

Oczywiście jest to praca nieodpłatna i dobrowolna (wolontariacka). Idea dugnadu wywodzi się z czasów, gdy małe społeczności w sytuacji zagrożenia, kryzysu czy trudnych warunków pogodowych, zdane były tylko na siebie. Wtedy to siłą okazywał się duch zbiorowy (dugnadsånd) i wspólny wysiłek dla wspólnego dobra. Jednostka okazywała się zbyt słaba i mała w obliczu żywiołów i przeciwności. I to właśnie ta potrzeba wspólnoty zakorzeniona jest głęboko w norweskiej kulturze, pomimo że często my – obcokrajowcy – odbieramy Norwegów jako zdystansowanych i niechętnych do „bratania się” nawet między sobą.

Przed 17 maja, kiedy wypada norweski Dzień Konstytucji, szczególnie widać, jak bardzo dugnad jest powszechny. Jeśli nawet sąsiedzi nie zbierają się wspólnie, by umówić się na jakieś działanie, to ducha wspólnoty widać w indywidualnych przygotowaniach – sadzeniu kwiatów, sprzątaniu ulicy przed domem, sprzątaniu ogródka, itd. Wszystko po to, by mieć poczucie współuczestniczenia w przygotowaniu święta narodowego. Dla Norwegów ładne i czyste otoczenie jest tak samo ważne, jak dobre relacje z innymi, i poczucie, że jest przyjemnie (koselig). 

W wielorodzinnych budynkach naturalną rzeczą jest lista wspólnych obowiązków rozdzielonych pomiędzy mieszkańców, a w niektórych społecznościach lokalnych mieszkańcy organizują się kilka razy w roku, by wspólnie odnowić place zabaw, skosić trawniki, odśnieżyć ulicę. Tak spędzony czas często kończy się grillowaniem czy piciem kawy. Również małe lokalne stowarzyszenia mieszkańców (velforening) organizują dugnady – sprzątanie okolicy, lasu, budowanie ścieżki rowerowej, itp. Takie akcje są doskonałą okazją do tego, aby lepiej poznać swoich sąsiadów, a także pokazać, że interesujemy się okolicą, w której mieszkamy.

Dla wielu z nas, mieszkających w Norwegii, dugnad kojarzy się niestety przede wszystkim ze zbiórką pieniędzy na jakiś – najczęściej klasowy – cel i przybiera formę sprzedaży różnych produktów przez dzieci. Założeniem jest, że dzieci uczą się przedsiębiorczości i zbierają na wspólny cel (wycieczka, stroje dla drużyny sportowej, itp.) – w rezultacie jednak najczęściej to rodzice dystrybuują towar pomiędzy swoich znajomych. W internecie można nawet znaleźć ogromną ilość ofert zachęcających do wyboru produktów, które można sprzedawać w ramach dugnadu.

Jeśli mamy dzieci (w przedszkolu, szkole, na zajęciach pozaszkolnych), to liczyć się musimy z tym, że pojawi się przynajmniej raz w roku okazja do rozbudzenia naszego “czynu społecznego”. Może trzeba będzie coś sprzedawać, upiec ciasto, sprzedać papier toaletowy albo może nawet pomóc położyć podłogę w sali gimnastycznej. Wszystko zależy od tego jakie są lokalne potrzeby i możliwości.

Statystyki pokazują, że 1 osoba na 6 pracuje wolontarystycznie. W 2022 r. 17% populacji uczestniczyło jako wolontariusz w jednym lub kilku działaniach związanych z pracą na rzecz dziedzictwa kulturowego. Najaktywniejsi wolontariusze znajdują się w grupie wiekowej 67-79 lat.

____
Sylwia Balawender, Polsko-Norweskie Stowarzyszenie Razem=Sammen

Tekst powstał w ramach projektu "Cudzoziemiec-Mieszkaniec-Sąsiad" finansowanego przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z Funduszy EOG w ramach Programy Aktywni Obywatele - Fundusz Regionalny. 

Może Cię zainteresować